PROJEKT DENKO, czyli piątka ostatnio zużytych kosmetyków

Jednym z moich patentów na oszczędzanie jest zużywanie zakupionych produktów do końca, niezależnie od tego czy się od początku polubiliśmy, czy nie. Nigdy nie skreślam produktu tuż po pierwszym użyciu i zawsze daję mu drugą, a nawet kolejną szansę. Zdarza się jednak, że kompletnie nie spełnia powierzonej mu funkcji, ale mimo wszystko nie ląduje w koszu na śmieci, a szukam dla niego alternatywnych zastosowań. Takim sposobem niekoniecznie lubiany krem do twarzy staje się ulubionym kremem do codziennej pielęgnacji dłoni, wysuszający żel pod prysznic wspaniale dba o czystość moich pędzli, a kakaowe masło pod oczy staje się idealną odżywką wcieraną w skórki i paznokcie. Tak oto żaden kosmetyk się nie marnuje, a czasem nawet okazuje się, że znacznie lepiej odnajduje się w swojej nowej roli. W dzisiejszym poście przedstawię Wam kilka kosmetyków, które kolokwialnie mówiąc zdenkowałam na przełomie tygodnia. Chodźcie zobaczyć, które z nich się u mnie sprawdziły, a z którymi moja relacja była nieco bardziej skomplikowana.

  1. MIYA mySUPERskin, lekki olejek do demakijażu – kosmetyk, który diametralnie odmienił moją wieczorną rutynę pielęgnacyjną twarzy. Świetnie oczyszcza skórę z makijażu i zabrudzeń nagromadzonych w trakcie dnia, pozostawiając ją oczyszczoną i przyjemnie orzeźwioną. Mam do niego ogromną słabość, również ze względu na jego przyjemny, cytrusowy zapach. Na blogu znajdziecie obszerniejszą relację na jego temat, bowiem pojawił się już w zestawieniu kosmetycznych odkryć minionego roku – tutaj klik oraz w poście, w którym dzieliłam się z Wami wieczorną rutyną pielęgnacyjną twarzy – tutaj klik. Moje zdanie na temat olejku mySUPERskin nie uległo zmianie, dlatego chętnych do przeczytania pełnej recenzji zapraszam serdecznie do podlinkowanych postów. Obiecuję, że już więcej nie będę o nim wspominać 😉. Na zakończenie powiem jeszcze, że zanim przekonałam się do metody dwuetapowego oczyszczania twarzy zużywałam niezliczone ilości płynu micelarnego i jednorazowych płatków kosmetycznych ze szczególnym naciskiem na drugą pozycję. Aktualnie udało mi się znacznie zredukować ilość tych produktów, co bardzo mnie cieszy, ponieważ od pewnego czasu staram się bardziej świadomie podchodzić do zakupu produktów jednorazowego użytku i ograniczać ich zużycie.
  2. Bielenda, Expert czystej skóry, kojący płyn micelarny – nie jestem w stanie policzyć ile opakowań tego płynu wykorzystałam w swoim życiu, bo było ich mnóstwo. Mam bardzo wrażliwą skórę wokół oczu i wiele produktów wywołuje u mnie podrażnienie. Przetestowałam sporą ilość drogeryjnych płynów micelarnych i większości nie byłam w stanie stosować ze względu na natychmiastowy efekt zaczerwienienia i pieczenie okolicy oczu. Płyn marki Bielenda to jeden z nielicznych, które mogę bezpiecznie stosować, więc zalicza się do mojej stałej listy produktów z serii „must have”. Zdarza mi się jednak, że ciekawość bierze górę nad rozsądkiem i takim oto sposobem ostatnim razem do mojego zakupowego koszyka powędrował płyn micelarny z serii Soraya Plante. Ciekawy skład, wiele pozytywnych opinii w sieci i promocyjna cena wystarczyły, aby mnie przekonać do przetestowania.
  3. Bosphaera, nawilżająco – regenerujące masło do ciała czarna orchidea  - to jeden z tych produktów, na który natknęłam się przypadkiem i zostanie ze mną na dużo dłużej. Samą markę Bosphaera poznałam na jednej z edycji Ekotyków – targów kosmetyków naturalnych w Krakowie. Razem z Olą uwielbiamy takie eventy, bo dzięki nim mamy możliwość odkrycia wielu interesujących marek, a także bliższego zapoznania z ich twórcami. Na naszym blogu znajdziecie pełną recenzję z zeszłorocznego wydarzenia Ekotyków, wszystkich ciekawych naszej opinii zapraszam tutaj klik. Nawilżająco – regenerujące masła do ciała marki Bosphaera to bardzo gęste, treściwe produkty, które po rozprowadzeniu dają uczucie aksamitnie gładkiej skóry bez nieprzyjemnego efektu klejenia. Miałam już okazję testować kilka wersji zapachowych i najbardziej do gustu przemawia do mnie czarna orchidea. Dość ciężki, owocowo-kwiatowy, przypominający zapach ulubionych perfum – jestem nim oczarowana 😍.
  4. Coco Glam, proszek wybielający do zębów – oj dziwna była między nami relacja. Kupiłam ten produkt krótko po jego pojawieniu się na rynku. Zbierał wtedy masę dobrych opinii, a ja poszukiwałam naturalnych alternatyw dla utrzymania bieli zębów (co dla mnie, jako osoby pijącej hektolitry kawy, było nie lada wyzwaniem). Początkowo byłam pozytywnie zaskoczona efektem, jednak z biegiem czasu nie był on już tak zauważalny. Ponadto sposób używania tego produktu nie należy do najprzyjemniejszych. Nie dość, że zajmuje całkiem sporo czasu to osypuje się i brudzi wszystko wokół. Jak początkowo mi to nie przeszkadzało, tak pod koniec miałam już serdecznie dość i muszę przyznać, że cieszę się, że wreszcie udało mi się go zdenkować. Jeśli znacie jakieś alternatywy dla proszku z aktywnego węgla to polećcie mi proszę w komentarzu, chętnie przetestuje wszystko, co nie jest tak problematyczne w użytkowaniu.
  5. Feel Free, Nawilżający krem na dzień – przypomina mi on trochę lżejszą wersję mojego ulubionego kremu odżywczego marki Resibo. Sięgam po nie zamiennie, w zależności od tego co aktualnie mam pod ręką. Mają podobny, lekko korzenny zapach i zbliżoną konsystencję. Świetnie sprawdzają się rano, stosowane pod makijaż. W składzie kremu znajdziemy takie składniki jak olej awokado, olej z pestek granatu, ekstrakt z jabłka i nagietka lekarskiego, aloes oraz beta-sitosterol. Jak za tak niewygórowaną cenę (kosztuje około 25 zł), jest naprawdę niezłym produktem. Skóra po jego nałożeniu jest przyjemnie nawilżona, bez efektu tłustości. Niestety jak mogliście zauważyć, opakowanie jest mocno sfatygowane i nie posiada bambusowego korka, który odpadł już po kilku użyciach. Swoją drogą byłam przekonana, że korek w całości jest wykonany z drewna, tymczasem to jedynie wierzchnia warstwa, która przyklejona jest do zwykłego zamknięcia wykonanego z tworzywa sztucznego. Miało być nowocześnie, a wyszło… No cóż, oceńcie sami.
_
Tak prezentuje się piątka kosmetyków, które ostatnio udało mi się zużyć. Dajcie znać, czy używałyście już tych kosmetyków i jakie są Wasze opinie po ich przetestowaniu. Pochwalcie się też swoimi ulubieńcami i najnowszymi odkryciami. Co prawda mamy już spore kosmetyczne zapasy, ale ciekawych nowości nigdy dość...










Share:

Prześlij komentarz

Designed by OddThemes | Distributed by Blogger Themes