Kosmetyczna 5-tka ostatniego miesiąca - co się sprawdziło, a na czym się zawiodłam

Na zakończenie pierwszego miesiąca Nowego Roku, przychodzę do Was z podsumowaniem kosmetyków, które udało mi się przetestować w ostatnim czasie. Zobaczcie, które z nich przypadły mi do gustu i na dłużej zagoszczą w codziennej pielęgnacji, a które niestety się nie sprawdziły. Swoją drogą naszła mnie ostatnio taka refleksja, że wybór kosmetyków i budowanie swoich rytuałów piękna to naprawdę ogromne wyzwanie, podkręcone nutką ryzyka 😏. Nie mówię oczywiście o jakimś niebezpieczeństwie z ich strony, a raczej o fakcie, że nigdy nie wiemy czy nasza skóra, włosy lub paznokcie "polubią się" z danym produktem, czy jednak będzie to "kosmetyczna pomyłka". Niemniej ja lubię tę ekscytację związaną z szukaniem, wybieraniem i testowaniem nowych produktów. To naprawdę fajna odskocznia od dziennej rutyny. Czy Wy też zaliczacie się do tej grupy osób? Czy raczej wolelibyście oddać to zadanie w ręce kogoś innego i otrzymać już gotowy zestaw do dbania o urodę?

Poniżej moja kosmetyczna 5-tka stycznia, zapraszam do lektury!


1. WODA OWOCOWA Z ACEROLI, LYNIA
To, że jestem fanką rozmaitych hydrolatów chyba już wiecie... Ten wydał mi się szczególnie ciekawy ze względu na wysoką zawartość witaminy C, czyli jednego z najsilniejszych kosmetycznych antyoksydantów. Woda owocowa z aceroli doskonale tonizuje skórę, działa nawilżająco, wzmacnia kruche naczynka i zmniejsza ich widoczność. Jest polecana zarówno dla cery tłustej, problematycznej, trądzikowej, jak i naczynkowej, wrażliwej oraz dojrzałej. Ja używam tego hydrolatu zamiast toniku, przemywając twarz nasączonym wacikiem po porannym i wieczornym oczyszczaniu skóry. Poza tym, stanowi on bazę moich maseczek, wśród których ostatnio zdecydowanie króluje maseczka algowa ze spiruliną 😍. Jeżeli jeszcze nie przeczytaliście postu Marleny z zeszłego tygodnia dotyczącego tego składnika, to koniecznie zajrzyjcie tutaj. Jestem naprawdę zadowolona z tego produktu, bo pozostawia moją skórę ukojoną, rozjaśnioną i nawilżoną, doskonale przygotowując ją do przyjęcia kremu lub serum. Do tego przyjemnie pachnie i jest naprawdę wydajny. Pamiętajcie tylko, żeby przechowywać go w lodówce, w szczelnie zakręconej buteleczce.

2. BIO-OLEJEK DO RZĘS I BRWI LOVECOIL, ECOLAB
Olejek ten ma za zadanie odżywić i wzmocnić brwi i rzęsy oraz pobudzić włoski do wzrostu. Preparat zawiera m.in. olej z pestek brzoskwini, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z bławatka oraz zestaw witamin. Z kolei obecny w składzie roślinny kompleks PROCAPIL (bogaty w peptydy, aminokwasy i flawonoidy) aktywuje cebulki włosów do pracy, wpływając na pojawianie się nowych włosków, a także przyspieszenie wzrostu już istniejących. Kupiłam go już jakiś czas temu, ale jakoś nie mogłam zabrać się za regularne wcieranie w brwi i linię rzęs, zmęczona nieco poprzednimi, nie najlepszymi doświadczeniami ze stosowaniem czystego olejku rycynowego. To serum jest zupełnie inne - lekkie, o emulsyjnej postaci i przyjemne w użyciu. Co ważne, nie podrażnia wrażliwej skóry wokół oczu. Pozostawia za to brwi i rzęsy jedwabiste, i w znacznie lepszej kondycji. Myślę, że dla zaobserwowania większych efektów konieczne jest dłuższe, systematyczne użytkowanie, niemniej bardzo polubiłam ten biolejek i skuszę się na kolejne opakowanie. Przemawia za tym również fakt, że znalazłam dla niego jeszcze jedno zastosowanie - świetnie sprawdza się jako preparat do nawilżenia i natłuszczenia wysuszonych skórek wokół paznokci.

3. PUDER ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ WŁOSÓW, ISANA STYLE 2 CREATE
Ten puder trafił do mojej kosmetyczki właściwie przez przypadek, kiedy po wizycie u fryzjera i rozmowie na temat produktów dodających objętości, zobaczyłam go na przecenie w drogerii Rossmann. Niestety jestem posiadaczką dosyć ciężkich włosów, których stylizacja, a szczególnie odbicie u nasady to ogromne wyzwanie. Puder z Isany po prostu ułatwia to zadanie 😄. Po wmasowaniu niewielkiej ilości (tu należy uważać, by nie przeciążyć włosów i nie uzyskać efektu przetłuszczenia), włosy nie są już tak "klapnięte", a dodatkowo nabierają plastyczności, która pozwala na kreowanie fryzury. Faktem jest, że włosy są nieco bardziej szorstkie, ale to już chyba nieodłączona cecha tego typu produktów. U mnie sprawdza się naprawdę w porządku, do tego przyjemnie pachnie i łatwo się go aplikuje. I choć może nie jest to produkt profesjonalny, a efekt nie należy do spektakularnych, zdecydowanie zaliczam go do grupy kosmetyków wartych przetestowania.

4. NAWILŻAJĄCA PIANKA DO TWARZY, ECOLAB
Zauważyliście, że pianki przeżywają ostatnio swój renesans wśród preparatów do mycia twarzy? Ja mam wrażenie, że ta forma była wcześniej nieco niedoceniana, ale w ostatnim czasie zyskuje na popularności, a na rynku pojawia się dużo ciekawych propozycji 😊. Omawiany produkt to jedna z trzech pianek oferowanych przez markę ECOLAB (oprócz wersji głęboko oczyszczającej do cery tłustej i problematycznej oraz odmładzającej, wpisującej się w trend pielęgnacji anti-aging). Dedykowana jest cerze suchej i wrażliwej, gdyż oprócz zasadniczego działania, czyli oczyszczania cery, wykazuje działanie nawilżające i łagodzące. W składzie pianki znajdziecie wodę morską (chroniącą przed utratą wilgoci), olej ze słodkich migdałów, proteiny pszenicy, ekstrakt z aloesu i kwas hialuronowy. Całość została oparta na kompozycji łagodnych surfaktantów. Pianka ma bardzo przyjemną konsystencję - z jednej strony jest lekka, a z drugiej wydaje się treściwa, pokrywa skórę jedwabistą warstwą. Ja stosuję ją do porannego oczyszczania twarzy i jestem ogromnie zadowolona z działania. Dobrze domywa skórę, nie powodując przy tym wysuszenia, podrażnienia ani zaczerwienienia skóry. Pozostawia cerę oczyszczoną, ale równocześnie gładką i nawilżoną. Uważam, że wspaniale sprawdzi się u osób ze skórą wymagającą, skłonną do przesuszania i podrażnień, które szukają produktu do łagodnego mycia twarzy.

5. NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY Z TRAWĄ CYTRYNOWĄ, GARNIER BIO
Już jakiś czas temu rzuciła mi się w oczy nowa seria kosmetyków Garnier Bio, dostępna w znanych drogeriach sieciowych. Skusiłam się na krem przywracający równowagę, przeznaczony do cery normalnej i mieszanej, do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc. Dodam, że produkt ten posiada certyfikat ekologiczny COSMOS ORGANIC przyznawany przez Ecocert Greenlife według standardów COSMOS. Producent deklaruje, że krem nawilża skórę, odświeża i przywraca równowagę jej tłustym strefom. W składzie znajdziecie wodę z trawy jęczmienia zwyczajnego, w 100% naturalny olejek eteryczny z trawy cytrynowej, aloes, argininę oraz wodę chabrową. Pierwszym, na co zwraca się uwagę używając ten produktu, jest silny, bardzo odświeżający zapach. I choć może na początku wydał mi się ciekawy, to po chwili zaczął po prostu przeszkadzać. Preparat ma lekką, kremowo-żelową konsystencję, dobrze wchłania się w skórę. Niestety krem po chwili zaczyna się rolować, tworząc na twarzy grudki... Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeżeli zastosujemy go pod makijaż, bo wtedy zaobserwować można efekt przesuszonej, łuszczącej się skóry. Nie napiszę Wam zatem o skutkach działania tego kremu, bo wspomniane rolowanie wyklucza go z mojej pielęgnacyjnej rutyny. Oddam go pewnie którejś z koleżanek, może u innej osoby okaże się lepszym rozwiązaniem. Niemniej u mnie ląduje w pudełku z "kosmetycznymi pomyłkami".

_
Jak to u Was wygląda - jesteście wiecznymi poszukiwaczami kosmetycznych nowości czy raczej lubicie wracać do sprawdzonych produktów?
Mieliście okazję testować któryś z powyższych preparatów? Jeżeli tak, dajcie znać czy nasze opinie są podobne, czy jednak jesteście innego zdania. 
Zapraszam Was do dyskusji i pozdrawiamy gorąco!






         



Share:

Prześlij komentarz

Designed by OddThemes | Distributed by Blogger Themes